sobota, 3 listopada 2018

Koło zapasowe

Dzisiejszy temat to już pięćdziesiąta dziewiąta cegiełka, która buduje tego bloga .
Post raczej ogólny , kierowany do właścicieli Loganów i nie tylko Loganów z instalacją LPG , gdzie w miejscu koła zapasowego znajduje się zbiornik gazu .
Od samego początku irytowało mnie koło zapasowe w bagażniku , ale pogodziłem się z tym faktem ponieważ wydawało mi się że nie ma innego wyjścia ....to koło musi tam być .
Niedawno , całkiem przypadkowo zobaczyłem filmik na YT , w którym prezentowany był  zestaw do szybkiej naprawy opony i nie była to pianka w sprayu ! Świetna rzecz - pomyślałem . Oczywiście nie byłbym sobą , gdybym nie zakupił i nie przetestował .

Zestaw ze sznurem butylowym.

Taki zestaw jest szansą dla mnie na pozbycie się koła zapasowego.
Posiadanie takiego zestawu ma plusy i minusy . Największym plusem jest to że nie zajmuje miejsca i nie waży tyle co zapasowa opona na feldze lub mniejsza dojazdówka. Kolejnym plusem zestawu  może być szybsza likwidacja usterki w trasie , czasem nawet bez zdejmowania koła ! Niestety  minusem jest brak możliwości naprawy opony ,która jest uszkodzona z boku lub została przecięta. Pomijam już ograniczenia prędkości przy dojazdówce czy kole zapasowym wynikającym raczej z aspektów bezpieczeństwa , chociaż kiedyś wyczytałem że ograniczenie prędkości wynika z faktu że koło dojazdowe , a czasem zapasowe jest mniejsze od standardowego . Jeśli koła na przedniej osi mają inną średnicę , wtedy przy dużej prędkości może przegrzać się mechanizm  różnicowy ?! Tak kiedyś przeczytałem , a dzisiaj uważam że idąc tym tokiem rozumowania musiałbym nie jeździć szybko autem żeby się przypadkiem przekładnia w skrzyni biegów nie przegrzała . Tak czy inaczej , w każdym przypadku jest to chwilowe uruchomienie auta i trzeba w ostateczności  udać się do wulkanizatora .

Zanim wyrzuciłem koło zapasowe z auta , zastanowiłem się ile razy ono mnie uratowało .
hmmm.... Praktycznie raz ,a teoretycznie na dzień dzisiejszy , można powiedzieć ani razu.
Pierwszy raz podczas jazdy słyszałem cichutkie stukanie , które wskazywało jednoznacznie ze w bieżnik wszedł kamyczek i generuje dźwięk , którego częstotliwość pojawiania była proporcjonalna do prędkości . Po przejechaniu 30 km stwierdziłem że ów kamyczek zbyt długo siedzi w bieżniku .Okazało się że  to nie kamyczek ...


Z takim stanem rzeczy dało się spokojnie przejechać kolejne 30km .  Później zdemontowałem koło i zawiozłem do naprawy ... Dzisiaj się zastanawiam po co zdejmowałem koło ? Mogłem jechać prosto do wulkanizatora załatwić sprawę na miejscu . Koło zapasowe w tym przypadku okazało się zbędne.

Kolejny przypadek , kiedy to teoretycznie nie potrzebowałem zapasu był bardzo podobny .
Wkręt w oponie lecz tym razem była to niespodzianka z samego rana , kiedy zobaczyłem że z opony zeszło całe powietrze :


W tym przypadku zdejmowałem koło bo nie miałem czym napompować (dzisiaj juz mam).
Wystarczyło dobić powietrza i spokojnie dało by się zajechać do warsztatu .
Również wtedy koło zapasowe i nawet zestaw naprawczy okazały by się zbędne.
Kolejny i ostatni przypadek kiedy doszło do uszkodzenia koła i to poważnego  miał miejsce z trzy lata temu . Poślizg zakończony na wysokim krawężniku , co skutkowało praktycznie wyrwaniem koła , uszkodzeniem wahacza , końcówki drążka , felgi , opony itd... W tym przypadku również koło zapasowe okazało się zbędne . Wtedy skończyło się to inaczej :


Fajnie mnie wtedy skasowali ! Dzisiaj sam bym sobie to zrobił pięć razy taniej .
Jak widać w każdym przypadku dało się wybrnąć bez zapasu , a nawet bez zestawu naprawczego.Wiadomo że jadąc w dalszą trasę lepiej zabrać ze sobą koło , ale na krótkie dystanse bardziej do mnie przemawia zestaw naprawczy . Zestaw kupiłem .
Czas na moje ulubione zajęcia praktyczne i test . W pierwszej kolejności sprawdzę narzędzia na oponie , która ma iść do utylizacji . Teraz zobaczymy czy teoria idzie w parze z praktyką .
Przebiłem opony gwoździem i wkrętem . Tak to wygląda od zewnątrz i wewnątrz .

Kliknij aby powiększyć 

W tym momencie pojawił się pierwszy problem , którego w zasadzie bym nie przewidział bez testowania... Wrzuciłbym zestaw naprawczy do auta i jeździł spokojny do czasu aż przyszło by wyciągać wkręt lub inne ciało obce z opony . Czym ?! No właśnie ... razem z zestawem trzeba wozić szczypce, kombinerki lub jakieś kleszcze .
Kolejny krok po usunięciu to zaznaczenie miejsca uszkodzenia . Ja miałem biały pisak z farbą , ale można zastosować wszystko co się ma pod ręką poczynając od jakiegoś pisaka , plastra z apteczki , a kończąc nawet na wykałaczce .Jeszcze jest jeden dość poważny problem ale napiszę o tym później.


Kolejny krok  to wbicie szpikulca do dziury w oponie . Instrukcja nakazuje wbijać go pod tym samym kontem  pod jakim był przykładowy wkręt . Szpikulec nazwany jest aplikatorem kleju i nic więcej na temat kleju nie jest napisane . Zadanie oczyszczania otworu okazało się trudniejsze niż przypuszczałem ale myślę że nawet przeciętna blondi jednak sobie z tym poradzi .
Niestety instrukcja nie wyjaśnia , w którym momencie , gdzie i jak nakładać klej .
Od razu napiszę że nie ma się co martwić że otwór będzie za duży ... gwarantuje że i tak będzie bardzo ciasno . 


Kolejnym krokiem tego testu było wpychanie sznura butylowego do otworu przy pomocy szydła z zestawu . Okazało się to najtrudniejszą częścią tego testu . Mimo że otwór wydawał mi się duży to i tak bardzo , ale to bardzo ciężko było wepchnąć szydło do samego końca . Nawet przez chwile zastanawiałem się czy nie zrezygnować . W końcu się jednak udało   :

Kliknij aby powiększyć. 
Wyciąganie szydła  jednym zdecydowanym ruchem też nie jest raczej wykonalne . Troszkę się namęczyłem ale również się udało . Sznurek wydawał się osadzony zgodnie z instrukcją więc na zakończenie należy tylko usunąć jego nadmiar . Dochodzi w tym momencie kolejne niezbędne narzędzie czyli nożyk . Naprawę  najlepiej wykonywać w rękawiczkach zwłaszcza podczas nawlekania sznura na szydło . Sznur jest nasączony jakąś żywicą i ciężko to zmyć z rąk .

Nadmiar do usunięcia nożykiem

Mniej , więcej wiem już jak to wszystko działa , czas więc na prawdziwy test .
Nie będę oczywiście przebijać opony w Loganie . Do testu posłuży mi moje koło zapasowe. Gdyby coś poszło nie po mojej myśli to mam jeszcze kilka opon , które mogą posłużyć jako zapas . Przebije oponę , załatam sznurem , napompuję i sprawdzę czy powietrze nie schodzi , a następnie za kilka dni sprawdzę ciśnienie w kole .
Opona została przebita wkrętem . Tym razem wkręt umieściłem głęboko , na równi z bieżnikiem aby było to realistyczne . Powietrze nie ucieka , a już na pewno nie w sposób zauważalny .


Do mojego zestawu dorzucam sobie małe kleszcze , które są w stanie złapać wkręt lub gwóźdź za główkę głęboko tkwiącą w oponie  . Nie wiem czy kombinerkami dało by się złapać na tyle dobrze żeby usunąć chwasta .


Nadeszła ta chwila.... dziura jest w oponie , a ciała obcego , które przebiło oponę nie widać  .
Można zastosować wszystko co się pieni . Płyn do naczyń lub inny detergent .
Ja robiąc test przekonałem się że wystarczy pompować koło i nasłuchiwać  ...
Im mniejsze ciśnienie tym mniej słychać i czuć w którym miejscu uchodzi powietrze , lecz za to im mniejsze ciśnienie w oponie tym łatwiej zauważyć pojawiające się "bańki" powietrza . Nikt nie wozi ze sobą płynu do naczyń ale może ktoś ma przy sobie spryskiwacz do mycia szyb . Ja taki mam zawsze i po sprawdzeniu na oponie wydaje się być wystarczającym środkiem diagnostycznym :-)


Kolejny etap - czyszczenie , powiększanie i nakładanie kleju na uszkodzone miejsce za pomocą szpikulca  z zestawu .Okazuje się że znacznie łatwiej wbić szpikulec  do sztywnej opony na feldze , a już całkiem  jeśli koło nie będzie zdemontowane.


Szydło ze  sznurkiem  również udało się wbić bez większego problemu .Naddatek wystającego sznurka należy obciąć dwa milimetry nad bieżnikiem , więc przydałby się też nożyk .


Nie opisuję tego , ale w trakcie czyszczenia otworu szpikulcem nałożyłem klej z zestawu . Tak , w tym zestawie  nie było wazeliny , tylko klej . Oponę załatałem . Przyszedł czas na punkt kulminacyjny  czyli sprawdzenie szczelności . Pompowałem koło aż osiągnęło wewnątrz ciśnienie dwóch barów.Nie słyszałem żeby coś syczało w naprawianym miejscu . wskazówka ciśnieniomierza również nie drgnęła. Zobaczymy co wyjdzie po spryskaniu płynem ...


Wszystko w porządku . Po kilku dniach sprawdziłem koło . Ciśnienie nie uległo zmianie , więc naprawę opony przy pomocy sznurka butylowego uważam za sukces 👍

Podsumowując ...

Z przeprowadzonych prób wynika że sam zestaw to nie wszystko . Najlepiej dorzucić do niego jeszcze narzędzie do wyciągania ciała obcego z opony  , nożyk , coś do szukania uszkodzenia ( najlepiej płyn ) , oraz rękawiczki .
 Nie wspominam już o czymś do pompowania koła , podnoszeniu auta , kamizelce odblaskowej itp...
Ogólnie cała zabawa z łataniem opony wydaje mi się troszkę przekombinowana .
Na samym początku tego postu wspomniałem jak się zakończyła historia z wkrętem w oponie.Nie ma chyba sensu w drodze wyciągać wkręta z opony i bawić się sznurkiem skoro po dopompowaniu powietrza można spokojnie dojechać do wulkanizatora . Poważniejszych usterek również nie da się opanować przy pomocy zestawu , więc ta metoda sprawdzić się może jedynie kiedy coś przebije oponę i od razu z niej wyjdzie np. po najechaniu na deskę z wystającym gwoździem lub  kiedy wbity przedmiot do opony uniemożliwia dalszą jazdę np. kawałek druta :


Ja decyzję już podjąłem . Likwiduje koło zapasowe z nadzieją że nie będę żałować :-)






 ⇐ Tak to wyglądało wcześniej















Tak wygląda teraz  ⇒







Tu już z fajnym organizerem :-)



510litrów pojemności bagażnika do dyspozycji :-)
Teoretycznie 510 litrów , bo wszyscy wiemy jak to wygląda w praktyce ...

Na zakończenie jeszcze ciekawostka .
W wielu krajach podjęto próby statystycznego opisania zjawiska przebitych opon. Wynika z nich, że każdy z kierowców podczas swojej kariery złapie średnio pięć „kapci”. Inne opracowania mówią o jednej przebitej oponie na 12 lat lub „gumie” co 30-40 tysięcy kilometrów. Jak widać rozstrzał wyników jest ogromny.
Poradniki ecodrivingu zapewniają, że ograniczenie masy pojazdu o 10 kilogramów pozwala na zaoszczędzenie ok. 0,1 l/100km. Pozbywając się koła zapasowego osoba, która pokonuje samochodem ok. 20 tysięcy kilometrów rocznie może wydać na paliwo 100-200 złotych mniej. Oczywiście takiej oszczędności nikt nie jest w stanie zagwarantować – znacznie większy wpływ na spalanie będzie miała technika jazdy i stan samochodu.




Aktualizacja : 19.01.2019

Całkiem niedawno pozbyłem się koła zapasowego  w nadziei  że nie będzie ono moim jedynym ratunkiem w przypadku usterki ogumienia . Po ponad dwóch miesiącach nadeszła ta chwila .
Złapałem gumę ! Na zdjęciu tego nie widać , ale Logan stał praktycznie na feldze .


Odgłos syczenia bardzo pomógł w szybkim ustaleniu miejsca uszkodzenia .
Okazało się że w oponie , jak zwykle  utkwił wkręt .
Dobiłem powietrza do koła i bez problemu przejechałem na tym jeszcze 150km.
Na miejscu , pod domem na spokojnie zabrałem się za naprawę usterki .
Wcześniej robiłem test więc przygotowany byłem na taką okoliczność i nie musiałem biegać po narzędzia czy inne rzeczy potrzebne przy naprawie , ponieważ wszystko miałem kompletne.
Odkręcenie śrub koła ,dokręconych na max przez wymieniaczy opon , okazało się przyjemnością. Wcześniej mordowałem się zwykłym krzyżakowym kluczem , a teraz teleskopowy poradził sobie bez najmniejszego problemu . Warto zakupić! Cała naprawa uszkodzenia przebiegała identycznie jak w teście , który opisałem powyżej . Było kilka osób , które pierwszy raz słyszały o sznurowaniu opony  i stwierdziły że taka naprawa  to ściema i nie da się na tym jeździć. Ponadto mój test niczego nie potwierdza bo opona , którą załatałem trzymała ciśnienie , ale to tylko dlatego że nie była używana do jazdy. Na  dzień  dzisiejszy  przejechałem  ponad  400km od  naprawy i okazuje  się  że  wszystko jest  w  porządku  ,  nic się nie  dzieje . Populacja ludzi z gatunku "nie wiem , ale się wypowiem" może sobie to przeczytać , a następnie rozpowiadać już sprawdzone fakty .
Na zakończenie tej aktualizacji zwracam uwagę na to co najważniejsze w tym temacie czyli :
Koło zapasowe okazało się całkowicie zbędne .






Etykiety

Archiwum bloga